środa, 13 marca 2013

01. Porwanie


-Przykro mi Lyra, ale powinnaś o tym pomyśleć zanim wykradłaś się z domu – wydobył się jej głos z głośnika mojego telefonu.
-Dlaczego nie możesz po prostu przyjechać? Nie mam teraz żadnej podwózki do domu, mamo! - walnęłam pięścią w brązową ławkę.
-Idź na autobus. Mam nadzieję, że to cię nauczy żebyś nie wymykała się w środku nocy na plażę z przyjaciółmi. - jej głos się urwał i jedyne co mogłam usłyszeć to pikanie. Schowałam telefon do kieszeni. Spięłam włosy i zaczęłam iść w dół plaży do małego ciemnego miasta, gdzie musiałam dojść, a wszystko przez moją samolubną matkę.
Szłam i szłam dopóki nie mogłam już dostrzec plaży. Doszłam do takiego punktu, gdzie nie widziałam już nawet aut.
Na zmianę tupałam stopami po tej twardej ziemi. Wszystko co dało się usłyszeć to moje kroki w tą  cichą noc. Najprawdopodobniej przyczyniał się do tego fakt, że była druga nad ranem i domy były tu niespotykaną rzeczą. Westchnęłam i zaczęłam iść na przystanek autobusowy. Usiadłam na ciemnej ławce, zrzucając z niej pustą paczkę po chipsach i puszki. Ludzie są tacy obrzydliwi. Nie ma co się dziwić, że mamy globalne ocieplenie na świecie.
Szybko wyjęłam telefon i sprawdziłam godzinę. Próbowałam zająć samą siebie by nie być tak przestraszoną tym gdzie obecnie się znajduję. Wyglądało na to, że byłam jedyną osobą tutaj.
Minęło dziesięć minut i wciąż żaden autobus nie przyjechał. Westchnęłam i zaczęłam się modlić o to by wkrótce przyjechał i mogłabym po prostu jechać do domu, i poleżeć w moim jakże wygodnym łóżku.

Czy kiedykolwiek czułeś się tak, jakby ktoś Cię obserwował?
Taaaak, znam to uczucie. Rozejrzałam się dookoła z lekkim wahaniem, czy aby  na pewno nie ma nikogo w pobliżu. Moje ręce zaczęły się trząść.
Wtedy moje ciało coś sparaliżowało, jakby wibracje.
Zaczęłam ciężko oddychać i denerwować moim obecnym położeniem. Nie powinno mnie tu być.Obróciłam głowę, patrząc na każdy kawałeczek tego miejsca. Odwróciłam się w lewo i dostrzegłam oczy naprzeciwko mojej twarzy. To nie były tylko oczy, to było ciało. Ubrane na czarno, ukrywające wszystko oprócz swoich jasnych, niebieskich oczu. Nagle ostrze zostało przyłożone do mojej szyi.
-Witaj piękna, proponuję ci się nie ruszać albo to zostanie wbite w twoją szyjkę – mój oddech był spokojny, ale przełknęłam ślinę i starałam się kiwać na boki.
Wkrótce coś uderzyło mnie w tył głowy, co wywołało u mnie senność i wpadłam w czyjeś ramiona.  Moje oczy się zamykały, a serce prawie stanęło. Wtedy już wiedziałam, że straciłam przytomność.



___

Delikatnie otworzyłam powieki. Były ciężkie, a moja głowa bolała. Miałam najdziwniejszy sen z własnym udziałem, o tym że zostałam porwana przez parę chłopaków. Poruszyłam ręką, aby odgarnąć włosy z twarzy, ale coś mi nie szło. Spojrzałam w dół i zdałam sobie sprawę, że siedzę na krześle. Ręce znajdowały się za moimi plecami i były związane.
Zaczęłam panikować, trochę się zmieszałam i chciałam poruszyć nogami, ale one nie chciały mnie słuchać. Również były przywiązane do krzesełka. Spojrzałam w dół, praktycznie robiąc zeza oczami i zdałam sobie sprawę, że taśma na twarzy nie pozwala mi poruszyć szczęką, a co dopiero mówić.
Poruszałam się to w przód to w tył. Próbowałam nawet krzyczeć, ale nie mogłam. Nic nie działało. Moje ciało było zmęczone, a głowa pulsowała.
-Ja bym nawet nie próbował, kochanie – usłyszałam ochrypły głos zza mnie. Czułam, że podchodzi bliżej, a po chwili był już przede mną. Miał krótkie, niechlujne blond włosy, które były ułożone w nieładzie, ale nie wyglądały ani trochę źle oraz orzechowo-brązowe oczy, przez które musiałam się powstrzymać od gapienia. Jego lekki uśmiech był najprawdopodobniej najsłodszym uśmiechem jaki kiedykolwiek widziałam. - Jesteś przywiązana do krzesła i nie ma możliwości, byś była tak silna żeby rozerwać te liny.
Skrzywiłam się trochę. Próbowałam mówić, ale wszystko co chciałam wypowiedzieć stawało się mamrotaniem czegoś w rodzaju „mymmymmmm”. Chłopak zaśmiał się lekko.
- Zdejmę taśmę. Ale nie możesz krzyczeć. Zrozumiałaś? - pokiwałam głową, po czym on szybko się pochylił i zerwał taśmę z moich ust.
- Kim jesteś? Gdzie ja jestem? Dlaczego jestem przywiązana do krzesła? Czy jesteś...
Przerwał moje krzyki i atak paniki.
- Czy możesz się kurwa zamknąć? - Warknął. Od razu zamilkłam. Żaden facet mnie tak nigdy nie zlekceważył. -Cholera, powinienem po prostu zostawić tą taśmę.
Wzięłam głęboki wdech
-Kim jesteś? - powiedziałam to, tym razem delikatnie.
-Nie potrzebujesz znać mojego imienia – puścił mi oczko. - Ale jestem pewny, że chciałbym poznać  twoje.
-Ty również nie potrzebujesz znać mojego imienia – spojrzałam na niego zniesmaczona.
Zaśmiał się, jakoś tak... diabelsko?
-Oh, ależ muszę. Wiesz dlaczego? - obszedł krzesło i stanął za mną. - Ponieważ od teraz należysz do mnie – przez jego ciepły oddech przeszły mnie dreszcze.
Spojrzałam na niego z grymasem po czym roześmiałam się sarkastycznie. - Nie należę do nikogo koleś. Szczególnie do ludzi, którzy mnie porwali.
Zaśmiał się. - Nie widzisz co tu się dzieje, prawda? - zapytał, klękając na moim poziomie. - Porwałem cię, a ty siedzisz w moim domu, przywiązana do krzesła, z które tylko ja mogę cię uwolnić – tym razem nieco poważnie przemawiał do mnie. - Serio chcesz ze mną pogrywać?
Zignorowałam ostatnie zdanie. - Porwanie mnie nie równa się z posiadaniem. Nie jestem jakimś psem, którego znalazłeś na ulicy i nazwałeś swoim – broniłam się.
- Myślisz, że trzymam się zasad?  Myślisz, że mam zamiar słuchać twojego pierdolenia i przejmować się nim? Nie, słoneczko. Zrobię cokolwiek mi się kurwa spodoba, tak jak zawsze. - splunął na mnie.
- Dupek – szepnęłam, mimo to on usłyszał. Poczułam pieczenie na lewym policzku. To sprawiło, że oczy podeszły mi łzami. Ale nie zamierzam mu pokazać, że jestem słaba. Chyba mu się to spodobało.
-Serio masz na tyle odwagi, by nazywać mnie po imieniu, prawda? - zapytał mnie podniesionym głosem. Uspokoił się trochę i ponownie do mnie uśmiechnął. - Zadam jeszcze raz to pytanie. Twoje imię? - jego brwi się uniosły i czekały aż odpowiem.
-Lyra – odpowiedziałam wyraźnie złamana przez jego urok.
Uśmiechnął się do mnie tak, jak byśmy byli najlepszymi przyjaciółmi. - Lyra... - urwał. - Dziwne. Ale.. podoba mi się.
Czy on jest bipolarny? Dopiero co na mnie krzyczał i mnie uderzył, a teraz komplementuje moje imię? Ten facet zaczyna co raz bardziej działać mi na nerwy. - Dlaczego tu jestem? - wypaliłam.
-Powody. Mój brat i przyjaciel znaleźli cię na ulicy i przywieźli do mnie – wzruszył ramionami. - Dobrze się całujesz? - zapytał.
Źrenice mi się rozszerzyły, a twarz oblała się rumieńcem. Kim on niby jest, że się mnie o to pyta? - C-co? D-dla-czego o to py-tasz? -jąkałam się.
 Zaśmiał się i uniósł dłonie – Whoa spokojnie, nie musisz się wstydzić – zaśmiał się.
Spojrzałam w bok i przymrużyłam oczy, bojąc si
ę i będąc jeszcze bardziej zawstydzoną jak przed tym jak to powiedział. - Nie wiem – powiedziałam krótko.
Podszedł do mnie bliżej. -Więc myślę, że muszę to sprawdzić.
Krótko po tym jego usta znalazły się przede mną jak i na mnie. Wsadził język do ust, a ja nie miałam jak uciec będą przywiązaną do tego głupiego krzesła. Zmusił mnie do pocałowania go i zaangażowania się w to.
Odsunął się i lekko wytarł usta. -Hmm.. nie jest źle – powiedział wyraźnie zanim opuścił pokój, zostawiając mnie sam na sam ze sobą.
Jak mi się to mogło przydarzyć?!

8 komentarzy:

  1. Pomimo, że jest to dopiero początek bardzo mi się podoba :) @hey_swaggy xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaczyna się fajnie ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. fajnie się zaczyna błagam tylko dokoncz te opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. dziwny początek .... ale fajny xD polecam tez opowiadanie o nieco innej tematyce http://pogon-za-miloscia-opowiadanie.blogspot.com/ :D

    OdpowiedzUsuń
  5. POCZĄTEK IDENTYCZNY JAK W AFTERLIGHT JPRDL WSZYSTKO TERAZ TAKIE SAMO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w Afterlight jest jednak trochę inaczej. Jest podobieństwo ale nie jest to identyczne. :)

      btw. zapowiada się dosyć fajnie ;)

      Usuń
  6. cudownie się zapowiada :)

    OdpowiedzUsuń