-Święta prawda, powinieneś
-dosłownie wysyczał mu w twarz.
-Tylko dlatego, że złamałeś mi nogę
z trzema innymi osobami nie oznacza, że się ciebie powinienem kurwa
bać -odpowiedział Bruce zimnym tonem. Jego wzrok zwrócił się w
moim kierunku, a nasze spojrzenia się skrzyżowały. -Kim jest ta
laska?
-Jest moja, odpierdol się -odpowiedział Justin.
Przez to, że nazwał mnie jego poczułam mrowienie na całym ciele.
-Jest twoja? Jest za seksowna, żeby być twoją. Najprawdopodobniej ją kupiłeś.
Justin zacisnął szczęki, a jego klatka piersiowa poruszała się nerwowo w górę i w dół. Widać było, że nie jest w nastroju do wysłuchiwania pierdolenia tego kolesia.
-Nie kupił mnie -przerwałam im stając obok Justina. -Poznaliśmy się, a wtedy bing bang boom i zaiskrzyło -uśmiechnęłam się oplatając go ręką wokół talii.
-Zapewne, słońce. Ale jeśli kiedyś Ci się znudzi przyjdź do mnie kochanie. Potraktuję cię lepiej niż ten dupek -powiedział zbliżając się do mnie.
-Bruce, dlaczego po prostu nie odpuścisz zanim Justin ponownie skopie ci dupę? - syknął Brandon.
-Chrzańcie się - machnął ręką zanim zatrzymał swój wzrok na mnie. -Poza tobą piękna. Do zobaczenia - puścił mi oczko po czym klepnął mnie w tyłek i odszedł z dwoma innymi chłopakami.
Moje oczy rozszerzyły się, a usta lekko opadły.
Czy on właśnie klepnął mnie w tyłek?! Serio?
-Jeśli znów zobaczę tego małego skurwysyna przysięgam... - Alexis przerwała Justinowi uderzając go w ramię.
-Twój syn tu jest. Cicho! -powiedziała wskazując głową na Braydona.
-Tatusiu, kto to był? -mały spytał trzymając Justina za nogę. Był tak mały, że ledwo sięgał za jego kolano.
Chłopak ukucnął i zaczął tłumaczyć synowi.
-On jest złym chłopcem, Braydon.
Zachichotałam cicho, bo przecież Justin też był "złym chłopcem". Ale nie sądzę, żeby był zły gdy chodzi o Braydona. Bardzo się o niego troszczy. Nie pozwala by ktoś przy nim przeklinał. Nigdy nie pozwala zobaczyć synowi swojej złej strony, przez co każdy w jego domu również musi dopilnować, żeby Braydon niczego nie widział.
Wyszliśmy z McDonalda, a mnie bardzo zdziwiło, że żaden kierownik czy inny pracownik nas nie zatrzymał, ani nawet nie upomniał za prawie wywołaną bójkę. Może dlatego, że w pobliżu nie było nikogo poza nami. To dziwne, że w tak dużym McDonaldzie można zjeść w spokoju.
Justin znów usiadł za kierownicą, a nie należy on do najlepszych kierowców. Mam na myśli, że jeździ bardzo szybko i w każdej sekundzie mam wrażenie, że jakiś policjant nas zaraz zatrzyma. Zastanawiam się, jak zareagował by Justin jakby go zatrzymała policja? Co byłby zdolny wtedy zrobić? Jeśli byłaby to policjantka najprawdopodobniej przepuściła by go nie dając mu mandatu.
O taaak, tak by pewnie było.
Gdy zaparkował na podjeździe przed domem zdałam sobie sprawę, że jest ładniejszy niż w środku.
-Jest moja, odpierdol się -odpowiedział Justin.
Przez to, że nazwał mnie jego poczułam mrowienie na całym ciele.
-Jest twoja? Jest za seksowna, żeby być twoją. Najprawdopodobniej ją kupiłeś.
Justin zacisnął szczęki, a jego klatka piersiowa poruszała się nerwowo w górę i w dół. Widać było, że nie jest w nastroju do wysłuchiwania pierdolenia tego kolesia.
-Nie kupił mnie -przerwałam im stając obok Justina. -Poznaliśmy się, a wtedy bing bang boom i zaiskrzyło -uśmiechnęłam się oplatając go ręką wokół talii.
-Zapewne, słońce. Ale jeśli kiedyś Ci się znudzi przyjdź do mnie kochanie. Potraktuję cię lepiej niż ten dupek -powiedział zbliżając się do mnie.
-Bruce, dlaczego po prostu nie odpuścisz zanim Justin ponownie skopie ci dupę? - syknął Brandon.
-Chrzańcie się - machnął ręką zanim zatrzymał swój wzrok na mnie. -Poza tobą piękna. Do zobaczenia - puścił mi oczko po czym klepnął mnie w tyłek i odszedł z dwoma innymi chłopakami.
Moje oczy rozszerzyły się, a usta lekko opadły.
Czy on właśnie klepnął mnie w tyłek?! Serio?
-Jeśli znów zobaczę tego małego skurwysyna przysięgam... - Alexis przerwała Justinowi uderzając go w ramię.
-Twój syn tu jest. Cicho! -powiedziała wskazując głową na Braydona.
-Tatusiu, kto to był? -mały spytał trzymając Justina za nogę. Był tak mały, że ledwo sięgał za jego kolano.
Chłopak ukucnął i zaczął tłumaczyć synowi.
-On jest złym chłopcem, Braydon.
Zachichotałam cicho, bo przecież Justin też był "złym chłopcem". Ale nie sądzę, żeby był zły gdy chodzi o Braydona. Bardzo się o niego troszczy. Nie pozwala by ktoś przy nim przeklinał. Nigdy nie pozwala zobaczyć synowi swojej złej strony, przez co każdy w jego domu również musi dopilnować, żeby Braydon niczego nie widział.
Wyszliśmy z McDonalda, a mnie bardzo zdziwiło, że żaden kierownik czy inny pracownik nas nie zatrzymał, ani nawet nie upomniał za prawie wywołaną bójkę. Może dlatego, że w pobliżu nie było nikogo poza nami. To dziwne, że w tak dużym McDonaldzie można zjeść w spokoju.
Justin znów usiadł za kierownicą, a nie należy on do najlepszych kierowców. Mam na myśli, że jeździ bardzo szybko i w każdej sekundzie mam wrażenie, że jakiś policjant nas zaraz zatrzyma. Zastanawiam się, jak zareagował by Justin jakby go zatrzymała policja? Co byłby zdolny wtedy zrobić? Jeśli byłaby to policjantka najprawdopodobniej przepuściła by go nie dając mu mandatu.
O taaak, tak by pewnie było.
Gdy zaparkował na podjeździe przed domem zdałam sobie sprawę, że jest ładniejszy niż w środku.
Mieszkał w ładnej okolicy, w ładnym
domu, ale miał złą pracę i złą reputacje.
Dużo o nim myślę. A jeszcze więcej myślę o Morgan. Kim ona była?
-Gdzie mam schować moje ubrania? -spytałam Justina, gdy weszliśmy do mieszkania z rękoma pełnymi toreb.
-W naszym pokoju jest jedna pusta szafa obok mojej garderoby.
Przytaknęłam zanim zaczęłam się starać ze wszystkich sił wziąć każdą moją torbę i przejść z nimi przez korytarz. Na szczęście Brandon wziął parę ode mnie i odstawił je w pokoju Justina.
-Dzięki - uśmiechnęłam się.
On tylko skinął głową po czym wyszedł.
Spojrzałam na komodę obok garderoby i otworzyłam szuflady. Było tam parę koszulek i jeansów. Damskich.
Co za dupek, każe mi kłaść ubrania w szafie, w której niektóre z jego puszczalskich dziewczyn zostawiły ubrania?! Ten chłopak potrafi mnie poważnie zdenerwować.
Wyjęłam wszystkie ubrania z obrzydzeniem. Rzuciłam je na podłogę obok garderoby i zaczęłam układać swoje ubrania na ich miejsce.
Gdy skończyłam wyszłam z pokoju i poszłam wzdłuż korytarza. Zobaczyłam, że jedne drzwi były uchylone. Zajrzałam przez nie, siedział tam Braydon i bawił się zabawkami. Weszłam do środka z uśmiechem. Jaki on był słodki.
-Hej, mogę się przyłączyć?
-Tak! Możesz mi pomóc zbudować tor dla pociągów? -odpowiedział z wielkim uśmiechem.
-Oczywiście, jestem najlepsza w budowaniu kolejek - powiedziałam i wzięłam parę kawałków.
-Też się nimi bawisz? -spytał.
Roześmiałam się nad tym, że dzieci myślą, że starsi też się bawią zabawkami. Pokiwałam głową.
-Cały czas bawiłam się w to z moim małym kuzynem.
Zaczęłam łączyć drewniane kawałki ze sobą, a po chwili razem utworzyliśmy wielką kolejkę w kształcie koła. Chłopiec położył na niej wszystkie swoje małe pociągi i jeździł nimi w koło.
-Jej! Dzięki Lyra -powiedział przytulając mnie dość mocno jak na swoje siły.
-Nie ma za co kochanie. Mogę się z tobą bawić kiedy tylko zechcesz - powiedziałam łaskocząc go po brzuchu dopóki malec nie zaczął się śmiać.
-Hey Lyra, Justin cię woła -powiedział Alex stojąc w drzwiach.
Wstałam i poprawiłam ubrania. Braydon zaczął ciągnąć mnie za rękę.
-Lyra! Nie idź! Dopiero co zaczęliśmy się bawić - błagał.
-Aww wiesz jak bardzo chciałabym tu zostać, ale twój tata mnie potrzebuje.
Braydon prawie płakał kiedy mu mówiłam, że zaraz wrócę. Poczułam się strasznie źle, że musiałam go zostawić.
Przeszłam przez korytarz i weszłam do pokoju, w którym był Justin.
Zamknęłam za sobą drzwi i stałam tam patrząc na niego niecierpliwie.
-Co chciałeś? -spytałam starając się brzmieć jak najmniej chamsko.
Nagle jego usta znalazły się na moich. Popchnął mnie na zamknięte drzwi i całował mnie w sposób w jaki zawsze to robi. Jego język wręcz się prosił o to żeby znaleźć się w mojej buzi, strasznie napierał. Co miałam zrobić? Byłam zmuszona mu pozwolić. Oplotłam ręce wokół jego szyi, a on docisnął mnie jeszcze bardziej do drzwi.
Jego klatka piersiowa znajdywała się na mojej gdy się całowaliśmy. Byłam ściśnięta pomiędzy nim a drzwiami, wiec nawet gdybym chciała to nie mogłabym się ruszyć. Podniósł mi nogi, a ja oplotłam je wokół jego bioder. Trzymał mnie, a minutę później leżałam na kocu, zdałam sobie sprawę, że byliśmy na jego łóżku.
Przenieśliśmy się do leżącej pozycje, a on wciąż nie przestawał mnie całować. Zaczął zdejmować moją koszulkę.
-Nie -udało mi się wykrztusić z siebie powstrzymując go.
Przestał mnie całować i spojrzał na mnie tymi swoimi orzechowymi oczami. Wyrażały gniew i zmieszanie.
-Co?
-Nie. Nie będę się z tobą kochać -powiedziałam jasno opuszczając moją koszulkę.
-Dlaczego? -spytał wciąż patrząc w moje oczy.
Dużo o nim myślę. A jeszcze więcej myślę o Morgan. Kim ona była?
-Gdzie mam schować moje ubrania? -spytałam Justina, gdy weszliśmy do mieszkania z rękoma pełnymi toreb.
-W naszym pokoju jest jedna pusta szafa obok mojej garderoby.
Przytaknęłam zanim zaczęłam się starać ze wszystkich sił wziąć każdą moją torbę i przejść z nimi przez korytarz. Na szczęście Brandon wziął parę ode mnie i odstawił je w pokoju Justina.
-Dzięki - uśmiechnęłam się.
On tylko skinął głową po czym wyszedł.
Spojrzałam na komodę obok garderoby i otworzyłam szuflady. Było tam parę koszulek i jeansów. Damskich.
Co za dupek, każe mi kłaść ubrania w szafie, w której niektóre z jego puszczalskich dziewczyn zostawiły ubrania?! Ten chłopak potrafi mnie poważnie zdenerwować.
Wyjęłam wszystkie ubrania z obrzydzeniem. Rzuciłam je na podłogę obok garderoby i zaczęłam układać swoje ubrania na ich miejsce.
Gdy skończyłam wyszłam z pokoju i poszłam wzdłuż korytarza. Zobaczyłam, że jedne drzwi były uchylone. Zajrzałam przez nie, siedział tam Braydon i bawił się zabawkami. Weszłam do środka z uśmiechem. Jaki on był słodki.
-Hej, mogę się przyłączyć?
-Tak! Możesz mi pomóc zbudować tor dla pociągów? -odpowiedział z wielkim uśmiechem.
-Oczywiście, jestem najlepsza w budowaniu kolejek - powiedziałam i wzięłam parę kawałków.
-Też się nimi bawisz? -spytał.
Roześmiałam się nad tym, że dzieci myślą, że starsi też się bawią zabawkami. Pokiwałam głową.
-Cały czas bawiłam się w to z moim małym kuzynem.
Zaczęłam łączyć drewniane kawałki ze sobą, a po chwili razem utworzyliśmy wielką kolejkę w kształcie koła. Chłopiec położył na niej wszystkie swoje małe pociągi i jeździł nimi w koło.
-Jej! Dzięki Lyra -powiedział przytulając mnie dość mocno jak na swoje siły.
-Nie ma za co kochanie. Mogę się z tobą bawić kiedy tylko zechcesz - powiedziałam łaskocząc go po brzuchu dopóki malec nie zaczął się śmiać.
-Hey Lyra, Justin cię woła -powiedział Alex stojąc w drzwiach.
Wstałam i poprawiłam ubrania. Braydon zaczął ciągnąć mnie za rękę.
-Lyra! Nie idź! Dopiero co zaczęliśmy się bawić - błagał.
-Aww wiesz jak bardzo chciałabym tu zostać, ale twój tata mnie potrzebuje.
Braydon prawie płakał kiedy mu mówiłam, że zaraz wrócę. Poczułam się strasznie źle, że musiałam go zostawić.
Przeszłam przez korytarz i weszłam do pokoju, w którym był Justin.
Zamknęłam za sobą drzwi i stałam tam patrząc na niego niecierpliwie.
-Co chciałeś? -spytałam starając się brzmieć jak najmniej chamsko.
Nagle jego usta znalazły się na moich. Popchnął mnie na zamknięte drzwi i całował mnie w sposób w jaki zawsze to robi. Jego język wręcz się prosił o to żeby znaleźć się w mojej buzi, strasznie napierał. Co miałam zrobić? Byłam zmuszona mu pozwolić. Oplotłam ręce wokół jego szyi, a on docisnął mnie jeszcze bardziej do drzwi.
Jego klatka piersiowa znajdywała się na mojej gdy się całowaliśmy. Byłam ściśnięta pomiędzy nim a drzwiami, wiec nawet gdybym chciała to nie mogłabym się ruszyć. Podniósł mi nogi, a ja oplotłam je wokół jego bioder. Trzymał mnie, a minutę później leżałam na kocu, zdałam sobie sprawę, że byliśmy na jego łóżku.
Przenieśliśmy się do leżącej pozycje, a on wciąż nie przestawał mnie całować. Zaczął zdejmować moją koszulkę.
-Nie -udało mi się wykrztusić z siebie powstrzymując go.
Przestał mnie całować i spojrzał na mnie tymi swoimi orzechowymi oczami. Wyrażały gniew i zmieszanie.
-Co?
-Nie. Nie będę się z tobą kochać -powiedziałam jasno opuszczając moją koszulkę.
-Dlaczego? -spytał wciąż patrząc w moje oczy.
-Spotkaliśmy się raptem dwa dni temu.
Nie będę uprawiać seksu z kimś obcym.
-Wiesz, nie sądzę, że ktoś kto kupił ci całą nową szafę ubrań i ktoś z kim mieszkasz powinien być nazywany obcym -syknął.
-Porwałeś mnie. Zmuszasz mnie do mieszkania tutaj, więc mogę cię nazywać jak mi się podoba -powiedziałam zdenerwowana.
Nagle mój lewy policzek poczuł całkiem ładne, mocne uderzenie. Może na to zasłużyłam. Zaczęło mnie piec, poczułam jak ciepło z policzka przechodzi po całym moim ciele. Nie chciałam na niego patrzeć. Miałam cały czas zamknięte oczy.
-Nie możesz mnie nazywać jak ci się żywnie podoba, dziwko -krzyknął zanim poczułam kolejne uderzenie na policzku. Ten drugi bolał jeszcze bardziej.
Wstał po czym zatrzasnął z hukiem drzwi opuszczając pokój.
-Wiesz, nie sądzę, że ktoś kto kupił ci całą nową szafę ubrań i ktoś z kim mieszkasz powinien być nazywany obcym -syknął.
-Porwałeś mnie. Zmuszasz mnie do mieszkania tutaj, więc mogę cię nazywać jak mi się podoba -powiedziałam zdenerwowana.
Nagle mój lewy policzek poczuł całkiem ładne, mocne uderzenie. Może na to zasłużyłam. Zaczęło mnie piec, poczułam jak ciepło z policzka przechodzi po całym moim ciele. Nie chciałam na niego patrzeć. Miałam cały czas zamknięte oczy.
-Nie możesz mnie nazywać jak ci się żywnie podoba, dziwko -krzyknął zanim poczułam kolejne uderzenie na policzku. Ten drugi bolał jeszcze bardziej.
Wstał po czym zatrzasnął z hukiem drzwi opuszczając pokój.
___
I jest kolejny (:
Mój twitter i bety :3
Wszelkie opinie możecie zostawiać w komentarzu lub napisać mi na twitterze.
Informuję tylko przez twitter.
I jest kolejny (:
Mój twitter i bety :3
Wszelkie opinie możecie zostawiać w komentarzu lub napisać mi na twitterze.
Informuję tylko przez twitter.
Akcja sie rozwija.. Wiesz ze jest jeszcze jedno tlumaczenie tego opo?:o
OdpowiedzUsuńWłaśnie widziałam i nie jestem z tego dumna, ale to już wasz wybór, który wolicie czytać (:
UsuńTwoj jest dokladniejszyy :)
Usuńcóż.. może i jest, ale jest również mniej popularny :)
UsuńNo, no, no ciekawie ; )
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że taki krótki rozdział ; c
@IgrzyskaSmierci
Braydon jest taki kochany ♥ mam nadzieję, że między Lyrą i Justinem coś bardziej zaiskrzy ;)
OdpowiedzUsuń@hey_swaggy
O jaaaaa udelrzyl jaaa : O . Czekam na nn i dziekuje ze tlumaczysz x @slivinskapatryc
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńJustin, to dupek ;-;
*.* Cudowny, a Justin to skończony dureń ! Ale mam nadzieje, że się ogarnie :D czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńUgh! i znów ją uderzył.. dupek!
OdpowiedzUsuńrozdział świetny :]
@dangerous_696
Kiedy będzie następny rozdział ? Co ile dodajesz ? :))
OdpowiedzUsuńStaram się co drugi dzień i nowy będzie zaraz ; )
UsuńDuuupek..ale może potem się zmieni. Aww...;D
OdpowiedzUsuńJustin wszystko popsuł... nie podoba mi się to...
OdpowiedzUsuń