Obudziłam się, a moje gardło bolało nawet bardziej
niż zeszłej nocy. Usiadłam na łóżku masując szyję, licząc że to pomoże.
Próbowałam coś powiedzieć, ale nie byłam w stanie. Wygląda na to, że straciłam
głos. Westchnęłam.
Justin nagle się obudził i spojrzał na mnie gniewnie.
-Dlaczego do cholery tak wcześnie wstałaś? – pyta patrząc na zegarek i wracając spojrzeniem na mnie.
Położyłam palce pod brodą wskazując, że boli mnie gardło i to dlatego tak wcześnie wstałam.
-Z twoim gardłem się pogorszyło? –spytał szybko się do mnie przybliżając.
Podniosłam białą tabliczkę i marker ze stolika nocnego po czym zaczęłam na nim pisać.
-Tak myślę, bardziej boli.
-Otwórz buzię –powiedział, gdy tylko przeczytał co mu miałam do powiedzenia. Zrobiłam co mi kazał –Taak, tył twojego gardła jest żywo czerwony. Pójdziemy do lekarza.
Pokręciłam szybko głową.
-Musimy, boli cię gardło. To może być poważne.
Patrzyłam na niego tępo podczas gdy on szukał swojego telefonu.
Dlaczego się o mnie martwi? Uderzył mnie parę razy, rani i krzyczy na mnie. Dlaczego nagle zaczął się tak troszczyć o moje zdrowie?
-Co? –spytał zirytowany, gdy zdał sobie sprawę, że wciąż się na niego patrzę.
Wzruszyłam ramionami i wzięłam do ręki tabliczkę.
Dlaczego nie pojedziemy później? Idź się przespać na godzinę lub dwie.
-Już jestem rozbudzony, nie zasnę –fuknął na mnie.
Ktoś tu chyba nie jest rannym ptaszkiem…
Justin wstał z łóżka i poszedł do garderoby a ja podążałam za nim wzrokiem. Wydawał mi się zirytowany i wciąż zły za wczoraj. Więc dlaczego przejmuję się mną tak bardzo, żeby jeździć ze mną po lekarzach? Uciekam od niego. Nie słucham go. Dlaczego w ogóle miałby chcieć mi pomóc po tym wszystkim co zrobiłam?
-Jeśli masz coś do powiedzenia, powiedz to –powiedział najprawdopodobniej zdając sobie sprawę, że gapię się pusto w przestrzeń.
Mój rozgniewany wzrok od razu przeniósł się na niego. Nie mogę mówić. Chłopak zaczął się śmiać.
Minęło sporo czasu odkąd ostatnio usłyszałam jego śmiech.
-No wiesz... albo napisz na swojej małej tabliczce.
Uśmiechnęłam się blado i odwróciłam wzrok.
-Idź się szykuj, to pojedziemy teraz. Zanim Braydon się obudzi.
Wstałam i podeszłam do szafy, w której były wszystkie moje nowe ubrania. Wzięłam parę szarych spodni, czarną bluzkę i biały, długi zapinany sweterek. Po ubraniu, spięłam moje długie ciemne włosy w niską kitkę.
Odwróciłam się dostrzegając, że Justin patrzy jak się szykuję.
-Jakiej jesteś narodowości? -zapytał. -Hiszpanka? Niemka? – potrząsnęłam głową.
Wyglądał jakby się głęboko nad tym zastanawiał. Jego włosy jak zwykle wyglądały idealnie, a jego orzechowe oczy w pewnym sensie lśniły.
-Meksykanka?
Roześmiałam się i ponownie potrząsnęłam głową
-Włoszka? –wypytywał, a ja pokiwałam głową.
Uśmiechał się znów nad czymś się zastanawiając.
Dlaczego nagle jest dla mnie miły? Czy on naprawdę jest bipolarny?
-Jesteś w pełni Włoszką? –potrząsnęłam głową. –W połowie? –przytaknęłam. –Pewnie dlatego jesteś taka seksowna –powiedział, sprawiając, że poczułam się tak szczęśliwa, że nie mogłam nic powiedzieć. –To był komplement Lyra, nie patrz tak na mnie.
Spojrzałam się na niego lekko zdenerwowana z małym uśmieszkiem.
Poruszyłam ustami jakbym chciała powiedzieć „idziemy?”.
-Tak, chodźmy –odpowiedział wyciągając dłoń w moją stronę. Powinnam ją złapać? Dlaczego? Nie mam pojęcia.
Jego orzechowe oczy patrzyły na mnie w taki sposób, że aż mój brzuch się przewracał. Jego uśmiech przyśpieszał mi bicie serca. Czy ja się właśnie w nim zakochuję?
Przeszliśmy korytarz wciąż trzymając się za ręce, a ja pod pachą niosłam tabliczkę z markerem, tak na wszelki wypadek. Kiedy w końcu wyszliśmy na zewnątrz rozejrzałam się dookoła, na przypadkowych ludzi. Wszyscy patrzyli się na mnie jakbym była jakąś zdobyczą.
Justin usiadł za kierownicą, a ja na miejscu dla pasażera.
Zaczęłam szybko pisać, za nim zacznie prowadzić samochód.
-Dlaczego ty mi pomagasz?
-Co masz na myśli? –zapytał po przeczytaniu.
Znów zaczęłam kreślić słowa.
-Uciekłam, a ty zabierasz mnie do lekarza z powodu mojego gardła. Dlaczego?
Po przeczytaniu nic nie powiedział. Najprawdopodobniej sam zaczął się nad tym zastanawiać.
-Powiedziałem Ci ostatniej nocy .. –przerwałam mu pisząc co chciałam powiedzieć.
-Co masz na myśli, przez to, że jestem twoja?
Pochylił się w bok, ku mojemu siedzeniu. Złączył nasze usta. Ten pocałunek był inny. Był delikatny i taki namiętny.
-Oznacza to, że należysz do mnie -jego ciepły głos dotarł do moich uszu powodując, że przeszły mnie dreszcze. Przez kręgosłup na całe ciało.
Zaśmiał się cicho z mojej reakcji i wrócił na swoje miejsce zapinając pas. Wkrótce wyjechał na drogę pozostawiając mnie siedzącą tam, wciąż nie pojmującą tego, co się właśnie wydarzyło.
___
-Hmm… wygląda na to, że może mieć zapalenie krtani –powiedział doktor, po zbadaniu chyba każdej możliwej części mojego ciała.
Zaczął coś notować, a ja siedziałam cicho.
-Co to jest? –spytał Justin dając lekarzowi do zrozumienia, że powinien być trochę bardziej opisowy.
-Jest to zapalenie krtani, które powoduje, że jej głos staje się słaby czy zachrypnięty –wyjaśnił, a chłopak tylko przytakiwał.
Doktor odwrócił się w mają stronę.
-Layra, czy nadużywałaś ostatnio swojego głosu lub byłaś chora albo wdychałaś dym papierosowy czy inne szkodliwe substancje? –wypytywał.
Nie, nie nadużywałam głosu. Nie sądzę, żebym wdychała też jakieś toksyny. Powoli pokręciłam głową.
-Nie była chora, a w moim domu się nie pali. Również nie wykorzystywała swojego głosu bardziej niż zwykle –Justin wytłumaczył doktorowi. Najprawdopodobniej nie chciał podać prawdziwego powodu, dla którego może mnie boleć gardło.
-No cóż.. w taki razie wypiszę receptę. Musisz brać leki –wyjął bloczek kartek i pióro, po chwili zaczął notować na nim coś swoim nieczytelnym pismem.
-Więc.. czy jest to coś poważnego?
-Nie. Po prostu musi wziąć parę tabletek,o nic się nie martw – powiedział i podał mi kartkę. –Potrwa to tylko parę dni, w najgorszym wypadku przeciągnie się do dwóch tygodni. Ale gardło nie wygląda aż tak źle –wytłumaczył nam obojgu.
Przytaknęłam i uśmiechnęłam się do niego.
-Dziękuję –powiedział grzecznie Justin, a ja tylko popatrzyłam z wdzięcznością na lekarza, gdy wychodziliśmy z gabinetu.
-Nic by się takiego nie wydarzyło, gdybyś po prostu została w domu –odezwał się chłopak, gdy szliśmy korytarzem.
-TWOJE MIESZKANIE NIE JEST MOIM DOMEM
Wsiadł do samochodu ignorując to co wcześniej napisałam. Usiadłam gwałtownie na siedzeniu pasażera i trzasnęłam drzwiami. Po zapięciu pasów skrzyżowałam ręce na piersi.
Milczałam. On również nic nie mówił.
-Słuchaj, musisz przestać być taką kurwą i przeboleć to, że mieszkasz z nami. Musisz również przeboleć to, że NIE wrócisz do domu. Zrozum, że od teraz mój dom jest twoim domem. Więc się zamknij czy jak wolisz, przestań pisać wulgarne słowa słowa na mnie, ponieważ nigdzie się nie wybierasz –włożył kluczyk do stacyjki po czym wyjechał na drogę.
Wciąż milczałam. Jaki z niego dupek. Ja zakochana w nim? Co to to nie! Nie zakochuję się w dupkach.
Po kupieniu leków w aptece zaczęliśmy jechać do domu. Nagle zadzwonił telefon Justina. Patrzyłam się na niego jak odbiera telefon i wciąż prowadzi auto.
-Tak?
-…
-Co? –powiedział.
-…
-Co kurwa?! Gdzie on jest?! –zaczął krzyczeć.
Nagle gwałtownie zahamował obracając samochód o 180 stopni, łapałam się wszystkiego co było w pobliżu. Jechał bardzo szybko. Telefon wrzucił do pojemnika, który stał między nami.
Bałam się. O co on może się tak wściekać?
Pociągnął nosem i otarł usta wierzchem dłoni. Zauważyłam, że gdy się wkurzy to tak często robi.
Jechał szybciej niż kiedykolwiek, ale jakby nikt nie zwracał na to uwagi. Policja również go nie zatrzymała.
Po chwili sam się zatrzymał pod białym domem, który wyglądał jakoś tak nieprzyzwoicie. Odpiął pas, otworzył schowek znajdujący się przede mną i wyjął coś srebrnego.
Moje oczy się rozszerzyły, gdy zdałam sobie sprawę, że to pistolet. Włożył go za kurtkę.
-Zaraz wracam –tylko tyle powiedział, po czym wysiadł i zatrzasnął za sobą drzwi.
To samo zrobił z drzwiami od domu. Nie pukał, nie dzwonił, nie czekał, nic. Po prostu wszedł.
Mrugnęłam parę razy myśląc o tym co tu się dzieje. Mam nadzieję, że on nic nie robi. Po pięciu minutach czekania drzwi się ponownie otworzyły. Wyszedł na zewnątrz, a jego włosy były nieco potargane, ale wciąż wyglądał dobrze.
Wsiadł do samochodu i schował broń tam gdzie wcześniej była.
Patrzyłam na niego w osłupieniu, ale on sprawiał wrażenie, że go to nie obchodzi.
Zauważyłam, że miał krew na policzku.
-Twój –powiedziałam bardzo zachrypniętym głosem. –Krwawi –dokończyłam wskazując na jego polik.
Gdy stanął na czerwonym świetle, przejrzał się w lusterku i cicho zachichotał.
-Ohh nie martw się. To nie moja krew.
Justin nagle się obudził i spojrzał na mnie gniewnie.
-Dlaczego do cholery tak wcześnie wstałaś? – pyta patrząc na zegarek i wracając spojrzeniem na mnie.
Położyłam palce pod brodą wskazując, że boli mnie gardło i to dlatego tak wcześnie wstałam.
-Z twoim gardłem się pogorszyło? –spytał szybko się do mnie przybliżając.
Podniosłam białą tabliczkę i marker ze stolika nocnego po czym zaczęłam na nim pisać.
-Tak myślę, bardziej boli.
-Otwórz buzię –powiedział, gdy tylko przeczytał co mu miałam do powiedzenia. Zrobiłam co mi kazał –Taak, tył twojego gardła jest żywo czerwony. Pójdziemy do lekarza.
Pokręciłam szybko głową.
-Musimy, boli cię gardło. To może być poważne.
Patrzyłam na niego tępo podczas gdy on szukał swojego telefonu.
Dlaczego się o mnie martwi? Uderzył mnie parę razy, rani i krzyczy na mnie. Dlaczego nagle zaczął się tak troszczyć o moje zdrowie?
-Co? –spytał zirytowany, gdy zdał sobie sprawę, że wciąż się na niego patrzę.
Wzruszyłam ramionami i wzięłam do ręki tabliczkę.
Dlaczego nie pojedziemy później? Idź się przespać na godzinę lub dwie.
-Już jestem rozbudzony, nie zasnę –fuknął na mnie.
Ktoś tu chyba nie jest rannym ptaszkiem…
Justin wstał z łóżka i poszedł do garderoby a ja podążałam za nim wzrokiem. Wydawał mi się zirytowany i wciąż zły za wczoraj. Więc dlaczego przejmuję się mną tak bardzo, żeby jeździć ze mną po lekarzach? Uciekam od niego. Nie słucham go. Dlaczego w ogóle miałby chcieć mi pomóc po tym wszystkim co zrobiłam?
-Jeśli masz coś do powiedzenia, powiedz to –powiedział najprawdopodobniej zdając sobie sprawę, że gapię się pusto w przestrzeń.
Mój rozgniewany wzrok od razu przeniósł się na niego. Nie mogę mówić. Chłopak zaczął się śmiać.
Minęło sporo czasu odkąd ostatnio usłyszałam jego śmiech.
-No wiesz... albo napisz na swojej małej tabliczce.
Uśmiechnęłam się blado i odwróciłam wzrok.
-Idź się szykuj, to pojedziemy teraz. Zanim Braydon się obudzi.
Wstałam i podeszłam do szafy, w której były wszystkie moje nowe ubrania. Wzięłam parę szarych spodni, czarną bluzkę i biały, długi zapinany sweterek. Po ubraniu, spięłam moje długie ciemne włosy w niską kitkę.
Odwróciłam się dostrzegając, że Justin patrzy jak się szykuję.
-Jakiej jesteś narodowości? -zapytał. -Hiszpanka? Niemka? – potrząsnęłam głową.
Wyglądał jakby się głęboko nad tym zastanawiał. Jego włosy jak zwykle wyglądały idealnie, a jego orzechowe oczy w pewnym sensie lśniły.
-Meksykanka?
Roześmiałam się i ponownie potrząsnęłam głową
-Włoszka? –wypytywał, a ja pokiwałam głową.
Uśmiechał się znów nad czymś się zastanawiając.
Dlaczego nagle jest dla mnie miły? Czy on naprawdę jest bipolarny?
-Jesteś w pełni Włoszką? –potrząsnęłam głową. –W połowie? –przytaknęłam. –Pewnie dlatego jesteś taka seksowna –powiedział, sprawiając, że poczułam się tak szczęśliwa, że nie mogłam nic powiedzieć. –To był komplement Lyra, nie patrz tak na mnie.
Spojrzałam się na niego lekko zdenerwowana z małym uśmieszkiem.
Poruszyłam ustami jakbym chciała powiedzieć „idziemy?”.
-Tak, chodźmy –odpowiedział wyciągając dłoń w moją stronę. Powinnam ją złapać? Dlaczego? Nie mam pojęcia.
Jego orzechowe oczy patrzyły na mnie w taki sposób, że aż mój brzuch się przewracał. Jego uśmiech przyśpieszał mi bicie serca. Czy ja się właśnie w nim zakochuję?
Przeszliśmy korytarz wciąż trzymając się za ręce, a ja pod pachą niosłam tabliczkę z markerem, tak na wszelki wypadek. Kiedy w końcu wyszliśmy na zewnątrz rozejrzałam się dookoła, na przypadkowych ludzi. Wszyscy patrzyli się na mnie jakbym była jakąś zdobyczą.
Justin usiadł za kierownicą, a ja na miejscu dla pasażera.
Zaczęłam szybko pisać, za nim zacznie prowadzić samochód.
-Dlaczego ty mi pomagasz?
-Co masz na myśli? –zapytał po przeczytaniu.
Znów zaczęłam kreślić słowa.
-Uciekłam, a ty zabierasz mnie do lekarza z powodu mojego gardła. Dlaczego?
Po przeczytaniu nic nie powiedział. Najprawdopodobniej sam zaczął się nad tym zastanawiać.
-Powiedziałem Ci ostatniej nocy .. –przerwałam mu pisząc co chciałam powiedzieć.
-Co masz na myśli, przez to, że jestem twoja?
Pochylił się w bok, ku mojemu siedzeniu. Złączył nasze usta. Ten pocałunek był inny. Był delikatny i taki namiętny.
-Oznacza to, że należysz do mnie -jego ciepły głos dotarł do moich uszu powodując, że przeszły mnie dreszcze. Przez kręgosłup na całe ciało.
Zaśmiał się cicho z mojej reakcji i wrócił na swoje miejsce zapinając pas. Wkrótce wyjechał na drogę pozostawiając mnie siedzącą tam, wciąż nie pojmującą tego, co się właśnie wydarzyło.
___
-Hmm… wygląda na to, że może mieć zapalenie krtani –powiedział doktor, po zbadaniu chyba każdej możliwej części mojego ciała.
Zaczął coś notować, a ja siedziałam cicho.
-Co to jest? –spytał Justin dając lekarzowi do zrozumienia, że powinien być trochę bardziej opisowy.
-Jest to zapalenie krtani, które powoduje, że jej głos staje się słaby czy zachrypnięty –wyjaśnił, a chłopak tylko przytakiwał.
Doktor odwrócił się w mają stronę.
-Layra, czy nadużywałaś ostatnio swojego głosu lub byłaś chora albo wdychałaś dym papierosowy czy inne szkodliwe substancje? –wypytywał.
Nie, nie nadużywałam głosu. Nie sądzę, żebym wdychała też jakieś toksyny. Powoli pokręciłam głową.
-Nie była chora, a w moim domu się nie pali. Również nie wykorzystywała swojego głosu bardziej niż zwykle –Justin wytłumaczył doktorowi. Najprawdopodobniej nie chciał podać prawdziwego powodu, dla którego może mnie boleć gardło.
-No cóż.. w taki razie wypiszę receptę. Musisz brać leki –wyjął bloczek kartek i pióro, po chwili zaczął notować na nim coś swoim nieczytelnym pismem.
-Więc.. czy jest to coś poważnego?
-Nie. Po prostu musi wziąć parę tabletek,o nic się nie martw – powiedział i podał mi kartkę. –Potrwa to tylko parę dni, w najgorszym wypadku przeciągnie się do dwóch tygodni. Ale gardło nie wygląda aż tak źle –wytłumaczył nam obojgu.
Przytaknęłam i uśmiechnęłam się do niego.
-Dziękuję –powiedział grzecznie Justin, a ja tylko popatrzyłam z wdzięcznością na lekarza, gdy wychodziliśmy z gabinetu.
-Nic by się takiego nie wydarzyło, gdybyś po prostu została w domu –odezwał się chłopak, gdy szliśmy korytarzem.
-TWOJE MIESZKANIE NIE JEST MOIM DOMEM
Wsiadł do samochodu ignorując to co wcześniej napisałam. Usiadłam gwałtownie na siedzeniu pasażera i trzasnęłam drzwiami. Po zapięciu pasów skrzyżowałam ręce na piersi.
Milczałam. On również nic nie mówił.
-Słuchaj, musisz przestać być taką kurwą i przeboleć to, że mieszkasz z nami. Musisz również przeboleć to, że NIE wrócisz do domu. Zrozum, że od teraz mój dom jest twoim domem. Więc się zamknij czy jak wolisz, przestań pisać wulgarne słowa słowa na mnie, ponieważ nigdzie się nie wybierasz –włożył kluczyk do stacyjki po czym wyjechał na drogę.
Wciąż milczałam. Jaki z niego dupek. Ja zakochana w nim? Co to to nie! Nie zakochuję się w dupkach.
Po kupieniu leków w aptece zaczęliśmy jechać do domu. Nagle zadzwonił telefon Justina. Patrzyłam się na niego jak odbiera telefon i wciąż prowadzi auto.
-Tak?
-…
-Co? –powiedział.
-…
-Co kurwa?! Gdzie on jest?! –zaczął krzyczeć.
Nagle gwałtownie zahamował obracając samochód o 180 stopni, łapałam się wszystkiego co było w pobliżu. Jechał bardzo szybko. Telefon wrzucił do pojemnika, który stał między nami.
Bałam się. O co on może się tak wściekać?
Pociągnął nosem i otarł usta wierzchem dłoni. Zauważyłam, że gdy się wkurzy to tak często robi.
Jechał szybciej niż kiedykolwiek, ale jakby nikt nie zwracał na to uwagi. Policja również go nie zatrzymała.
Po chwili sam się zatrzymał pod białym domem, który wyglądał jakoś tak nieprzyzwoicie. Odpiął pas, otworzył schowek znajdujący się przede mną i wyjął coś srebrnego.
Moje oczy się rozszerzyły, gdy zdałam sobie sprawę, że to pistolet. Włożył go za kurtkę.
-Zaraz wracam –tylko tyle powiedział, po czym wysiadł i zatrzasnął za sobą drzwi.
To samo zrobił z drzwiami od domu. Nie pukał, nie dzwonił, nie czekał, nic. Po prostu wszedł.
Mrugnęłam parę razy myśląc o tym co tu się dzieje. Mam nadzieję, że on nic nie robi. Po pięciu minutach czekania drzwi się ponownie otworzyły. Wyszedł na zewnątrz, a jego włosy były nieco potargane, ale wciąż wyglądał dobrze.
Wsiadł do samochodu i schował broń tam gdzie wcześniej była.
Patrzyłam na niego w osłupieniu, ale on sprawiał wrażenie, że go to nie obchodzi.
Zauważyłam, że miał krew na policzku.
-Twój –powiedziałam bardzo zachrypniętym głosem. –Krwawi –dokończyłam wskazując na jego polik.
Gdy stanął na czerwonym świetle, przejrzał się w lusterku i cicho zachichotał.
-Ohh nie martw się. To nie moja krew.
____
iiii jest kolejny :)
Przepraszam za wszelkie opóźnienia, naprawdę.
Wstępna wersja bez bety, ponownie przepraszam jeśli będą błędy
Mój twitter.
iiii jest kolejny :)
Przepraszam za wszelkie opóźnienia, naprawdę.
Wstępna wersja bez bety, ponownie przepraszam jeśli będą błędy
Mój twitter.
i tak jest cudowny <3
OdpowiedzUsuńSzybko dodaj następny... :)
hgsdgdgshhdj czekam na następny rozdział ♥! ~~ @Claudiaa95 ♥
OdpowiedzUsuńKochana wszystko jest dobrze :) nie przejmuj sie tak... Czekam na nn i fajnie by bylo gdybys dodala jeszcze w weekend
OdpowiedzUsuńwow *.* KOCHAM warto było czekać <3 czekam nn
OdpowiedzUsuńja już nawet nie patrze na błędy! KOCHAM TO OPOWIADANIE I CZEKAM NN!<3
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial i bardzo dobrze tlumaczysz! ;) Moglabys mnie informowac o nowych na tt?? @justysia20003 Bylabym bardzo wdzieczna. :)
OdpowiedzUsuńCóż jest jednym słowem ZAJEBISTY. tylko szkoda że jaj dla mnie krótki ;c spokojnie żadnych błędów nie ma. ;* czekam na kolejny;) a moglabyś mi powiedzieć ? @BlueBelieber6
OdpowiedzUsuń" Czy ja się właśnie w nim zakochuję?" UMARŁAM *_______________* Ale później zaprzeczyła ;____: To i tak tylko kwestia czasu :D
OdpowiedzUsuńCudny :) Nie wiem czemu ale kocham ten tekst" Słuchaj, musisz przestać być taką kurwą i przeboleć to, że mieszkasz z nami. Musisz również przeboleć to, że NIE wrócisz do domu. Zrozum, że od teraz mój dom jest twoim domem." dokładnie jak mówi, że nie wróci do domu :)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kolejnego ;)
Czekam na nn<3
"-Co masz na myśli, przez to, że jestem twoja?
OdpowiedzUsuń(...)
- Oznacza to, że należysz do mnie." awwww *.*
Dziękuję za tłumaczenie i czekam na kolejny. Buziaki <3
@aania46
O JA PIERDOLE TO SIE POROBILO XD / @slivinskapatryc
OdpowiedzUsuń*.* UWIELBIAM *.*
OdpowiedzUsuńGshhddjxiidbdhd zarabisty *__*
OdpowiedzUsuńjvhsdvavsdvhjasm cudowny!
OdpowiedzUsuńasduavyhfbsikgfvnx *.* początek najlepszy ^^
OdpowiedzUsuńMożesz mnie informować na tt o nowym rozdziale? Tłumaczenie jest świetne, czekam na kolejny :) @ForeverBelieb12
OdpowiedzUsuńczy to jest twoje aktywne konto? ;)
UsuńWSPANIAŁY *_*
OdpowiedzUsuńMASZ TALENT ( WIEM ŻE TO TY NIE PISZESZ TYLKO TŁUMACZENIE ALE ŚWIETNIE TŁMACZYSZ )
extra !
Kocham to ♥
CZEKAM NN ;)
CAŁUJEEE LOLAAA :*
I ZAPRASZAM DO SIEBIE TEŻ :D
Wow świetne jest to opowiadanie ♥
OdpowiedzUsuńSuper tłumaczysz :)
Justin jest tu taki .... aww *_*
Uwielbiam go tu ;*
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :)
Mogła byś mnie informować na twitterze @TeleDul
Kiedy nn ?
OdpowiedzUsuńkjbdnsdbeb świetne to jest !
OdpowiedzUsuńGosiu, informuj mnie o kolejnych rozdziałach :) @irresistible_66
OdpowiedzUsuńBD DZISIAJ NOWY ROZDZIAŁ ? D::D:D:D:D
OdpowiedzUsuńfajne to opowiadanie ;) nie do końca ogarniam justina i tą całą chorą sytuację, ale podoba mi się. i jestem ciekawa, kiedy ktoś zacznie szukać layry. proszę informuj mnie o nowych rozdziałach <3 / @swaggiepassie
OdpowiedzUsuńTO. OPOWIADANIE. JEST. CHORE.
OdpowiedzUsuńi pewnie dlatego mnie tak kręci :D jejku, to jest wszystko jakieś chore, cała ta sytuacja i ogólnie, jak z innego świata, ale jest super <3
kocham Cię, @DameBiebah
Kiedy nn? ;)
OdpowiedzUsuń*.* zajebisty :D dziewczyno dziękuje Ci, ze to tłumaczysz. wiem, że to brzmi banalnie ale uwielbiam to opowiadanie :) czekam na nn
OdpowiedzUsuńkiedy nowy rozdział ? ;c
OdpowiedzUsuńAwh! ♥ To jest takie świetne! Następne, następne szybko bo to dodaje tyle emocji że chyba nie zasnę : 33
OdpowiedzUsuń@freekissesx
___
Zapraszam do mnie: http://opowiadaniebelieveitwillbefine.blogspot.com/