środa, 17 kwietnia 2013

08. Bożeee, przepraszam za ten pocałunek.

Patrzyłam na niego zdziwiona i zdezorientowana. Moje oczy się rozszerzyły, gdy to powiedział. Zaniemówiłam. Nie tylko dlatego, że nie mogłam mówić z powodu choroby.
-Czyja to krew? –spytałam łamiącym głosem, wciąż nie mogłam za wiele powiedzieć.
-Nie wiem.
Może to być tego kolesia albo jego przyjaciela –powiedział niedbale wycierając się z krwi.
Mrugnęłam parę razy myśląc o tym co powiedział. Czy on naprawdę właśnie zamordował ludzi z tamtego domu?
Kiedy nic nie mówiłam spojrzał na mnie.
-Myślisz, że ich zabiłem? –zapytał zachrypniętym głosem. Jak ktoś tak okrutny może brzmieć tak seksownie?
Skierowałam mój wzrok w jego stronę i pokiwałam. Po tym spojrzał przed siebie i cicho westchnął.
-Nie zabiłem ich.. Przynajmniej tak myślę.. Zwykle nie zabijam nikogo tak łatwo...
Zauważyłam, że powiedział, że ZWYKLE nie zabija ludzi.
-Po prostu pobiłem go i jego przyjaciela do nieprzytomności. Zacząć krwawić, stąd te ślady na moim ciele czy ubraniach –powiedział normalnym tonem.
Czy on się w ogóle tym nie przejmuje?!
Patrzyłam na jego koszulkę zdając sobie sprawę, że również pokryta jest czerwoną cieczą.
-Dlaczego?
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-A teraz, jeśli pani pozwoli, nie będziemy mówili o tym czym się zajmuję.
Ucichłam. Gdy tak mówi nigdy nie wiem co mogę jeszcze powiedzieć.
Prowadził samochód, gdy jego telefon ponownie zadzwonił. Prosiłam Boga, aby to nie był kolejny facet, którego będzie musiał prawie zabić.
-Tak? –odebrał.
-…
-Tak, jest pod.. -słuchał co mówi do niego osoba po drugiej stronie słuchawki zagryzając wargi, a drugą ręką prowadząc samochód. -Ten skurwysyn myślał, że może nas unikać -powiedział wciąż słuchając osoby na linii. -Wiem, wiem -potem spojrzał na mnie, jakby gadali o mnie. -Taak, gorąca z niej laska -oh. -Nie, nie możesz jej mieć! -mówił żartobliwie z lekkim uśmiechem na twarzy. -Dobra, dobra, peace -umieścił swój telefon w stojaku na kubki i spojrzał na mnie.
-Co? -mój głos był straszny. Brzmiałam jakbym umierała czy coś.
-Czy to przestępstwo patrzeć na ciebie, kochanie? -zapytał rozbawiony.
Westchnęłam czując, że nie jestem w stanie już nic więcej powiedzieć wzięłam tabliczkę i zaczęłam pisać. Po napisaniu tego co chciałam powiedzieć zdałam sobie sprawę, że jesteśmy pod jego domem.
Justin odpinał właśnie pasy. Pokazałam mu co napisałam, a on zaczął czytać.
-Właśnie kogoś pobiłeś, prawdopodobnie na śmierć! Ja tu wariuję!
-Właściwie pobiłem DWÓCH ludzi -puścił mi oczko.
Spojrzałam naburmuszona w drugą stronę. Odpięłam pas i otworzyłam drzwi z torebką z lekami i tabliczką w ręku.
-Wezmę to za ciebie kochanie -wziął wszystkie rzeczy ode mnie i poszedł w stronę domu.
Oficjalnie stwierdzam: on jest psychiczny.
Myślę, że powinnam porozmawiać z Brandonem lub Alexem o wysłaniu go do psychiatryka.
Weszliśmy przez drzwi frontowe i naprzeciw nam wybiegł Braydon, taki słodziutki i drobniutki.
-Tatuś! -zapiszczał.
-Cześć kolego -powiedział czochrając mu włosy.
-Co się dzieje? Gdzie byliście? -spytał Alex, gdy odwrócił głowę od telewizora i na nas spojrzał.
-Z rana pojechałem z nią do lekarza, z jej gardłem jest co raz gorzej -wyjaśnił. -Ma jakieś zapalenie krtani czy coś podobnego.
Oderwałam się od ich rozmowy, ponieważ Braydon ciągnął mnie za nogawkę spodni jęcząc.
-Byłaś u lekarza? Lekarze są straszni.
  Zaśmiałam się cicho kucając do jego poziomu. Próbowałam coś powiedzieć, ale mój głos nie miał zamiaru się wydobyć. Cholera, jak ja mam teraz z nim rozmawiać? Zaczęłam pokazywać mu rękoma na gardło. Na szczęście chłopiec był mądry i szybko załapał o co mi chodzi.
-Nie możesz mówić? -jęknął ponownie. Nie będę narzekać, jego jęczenie jest urocze. -Czy robili ci tak? -powiedział wkładając sobie paluszki do buzi i rozciągając ją za policzki.
Roześmiałam się i pokręciłam głową.
-Nie! -mój głos był cichy.
-Właśnie coś powiedziałaś! -uśmiechnął się.
-Nie mog- mó- -ić za duo -chciałam powiedzieć 'nie mogę mówić za dużo' ale brzmiałam tak jakby mój głos się urywał.
Nagle Braydon przytulił mnie oplatając mnie rączkami wokół szyi, bardzo mocno. To była najprawdopodobniej najsłodsza rzecz jaka kiedykolwiek mi się przydarzyła.
Również go przytuliłam.
-Wszystko będzie w porządku Lyra. Tata da ci jakieś tabletki i wszystko będzie dobrze.
Spojrzałam w górę na Alexa i pozostałych. Wszyscy patrzyli się na mnie i Braydona. Justin miał lekko otworzone usta i patrzył na mnie zdziwiony.
-O? -spytałam
Nikt nic nie powiedział. Wstałam i przeczesałam palcami włoski Braydona.
-No, więc.. -Justin urwał czując się odrobinie nerwowo. Podrapał się po karku. -Więc co dziś robimy?
-Nie wiem. Ale wcześniej dzwonił do mnie Derek -odezwał się Brandon.
-Chce nas w Miami, za dwa dni -wyjaśnił Alex.
-Alexis, czy możesz zaprowadzić Braydona do jego pokoju? -spytał Justin wskazując jej co powinna teraz zrobić.
Dziewczyna szybko wzięła małego do jego pokoju, podczas gdy ja wciąż tam stałam i słuchałam.
-No więc o co chodzi? Dlaczego nas potrzebuje?
-Marcie potrzebuje pomocy przy wykradaniu diamentów z domu takiego jednego faceta, a my jesteśmy jedynymi, którym na to pozwoli.
-Aaa.. Te diamenty.. Nie będę robił tego gówna jeśli nie dostaniemy jakiejś zapłaty -czy on myśli o kradnięciu czyiś diamentów?
-Tak, jasne, dostaniemy swoją część. Co o tym myślisz? -Brandon zapytał żartobliwie.
Justin tylko wzruszył ramionami.
-To wchodzimy w to? -Alex spytał ich dwoje.
Zastanawiali się nad tym chwilę.
-Tak... raczej tak. -odezwał się Justin.
-No cóż, to musimy się już zacząć pakować, wyjeżdżamy za godzinę -znów odezwał się Alex patrząc na zegarek.
Justin przytaknął, odwrócił się i złapał mnie za rękę prowadząc do swojego pokoju.
-Dzie se wybie- -amy -próbowałam coś powiedzieć.
-Miami -puścił mi oczko.
Wyjął z szafy dużą torbę i mi ją podał.
-Tutaj, spakuj swoje rzeczy tutaj. Weź trochę ciuchów, żeby wystarczyło ci na parę dni.
Pokiwałam głową i odpięłam torbę. Naprawdę nie chcę tam jechać i okradać kogoś z jego diamentów. To złe. Co jeśli nas złapią? Czekaj.. Co będzie jeśli rzeczywiście nas złapią?!
Czy nie oznaczałoby to, że policja rozpozna mnie, że jestem jedną z zaginionych osób i czy nie odwiozą mnie wtedy do domu? TAK, tak będzie. Muszę dopilnować, aby nas złapali. Zrobić wszystko, żeby pokazać policji co oni robią.
-Czy jest coś, co chciałabyś powiedzieć Lyra? -zapytał.
Cholera. On zawsze wie kiedy myślę o takich rzeczach.
Zagryzłam wargi zanim popchnęłam go na ścianę i złączyłam nasze usta. Trwało to z 20 sekund. Jego usta były takie miękkie, a pocałunki delikatne i namiętne.
Prawdopodobnie znajdowały się one na wielu innych dziewczynach.. Kiedy przestałam go całować on patrzył na mnie tymi swoimi orzechowymi oczami. Opuścił ręce, które wcześniej były oplecione wokół mojej talii. Nic nie mówiliśmy. Staliśmy tam tylko parę sekund po prostu na siebie patrząc. Czułam się niezręcznie, wzięłam kosmyk moich włosów za ucho i ruszyłam w stronę szafy.
Kontynuowałam pakowanie się, gdy zdałam sobie sprawę, że Justin stoi w tej samej pozycji odkąd przestaliśmy się całować.
Po jakiejś minucie wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Skrzywiłam się, gdy usłyszałam ten huk.
Czy on właśnie się pogniewał przez to, że go pocałowałam? Większości chłopaków raczej by to się spodobało. Czy jestem aż tak zła w całowaniu, że tak się o to wściekł?
Chyba tak.

___
Przepraszam, że tak długo nic nie dodaję, ale to wszystko przez szkołę.. :/
Mój twitter.
Beta. ♥

20 komentarzy:

  1. jslahdiH *.* KOŃCÓWKA JEST DZIWNA XDDD

    OdpowiedzUsuń
  2. jest super! Trochę mi tego brakowało, ale cię rozumiem :D
    CZEKAM NN!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie martw się ważne że dodajesz ! :) czekam na NN <33 ~~@Claudiaa95

    OdpowiedzUsuń
  4. Bosko! BOSKO! Kochanaa musisz tłumaczyć, bo ja tutaj normalnie się TAK JARAM . ! *.*
    @freekissesx

    OdpowiedzUsuń
  5. JAKA KOŃCÓWKA! O.O
    Ciekawe co dalej! :)
    A to z Braydonem było takie słodkie *.*

    Nie mogę się doczekać kolejnego. Dziękuję. Buziaki <3

    @aania46

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję że nie złapią ich przez Lyrę. ;))
    Kocham Braydona. <3333
    Końcówka najlepsza. <3 Ciekawe czemu Justin się tak wkurzył.??
    CZEKAM NA WIĘCEJ. <3333

    OdpowiedzUsuń
  7. fjaijfiajfian Ciekawa jestem o co się wkurzył. Uwielbiam to tłumaczenie :)
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudne. *_____________________*

    OdpowiedzUsuń
  9. Pocalowala go : O ! @slivinskapatryc

    OdpowiedzUsuń
  10. omomomom pocałowała go *__* i ciekawe co sie stanie na wycieczce do miami ;) dawaj nastepny :3

    OdpowiedzUsuń
  11. KOCHAM CIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział :) ! Dziękuję Ci serdecznie za to tłumaczenie ;) x pozdrawiam @irresistible_66

    OdpowiedzUsuń
  13. boskie opowiadanie ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. PROSZĘ KOLEJNY PLISKA <3 KOCHAM TEGO BLOGA *.*

    OdpowiedzUsuń
  15. Wow, świetne, tylko zastanawiam się dlaczego on się na końcu wkurzył... czekam na nn ;**

    OdpowiedzUsuń
  16. super tłumaczysz :) ogólnie super blog i czekam z niecierpliwością na nn :**
    jakby ci się nudziło, to jest mój blog, który piszę sama : www.ryzykujac-zycie.blog.pl pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Braydon jest słodki *.* uwielbiam go <3

    OdpowiedzUsuń